środa, 11 stycznia 2012

10-12.12 Isfahan czyli "połowa świata"

W Isfahanie po raz pierwszy skorzystaliśmy z CouchSurfingu. Gościł nas student anglistyki o imieniu Reza. Dom a właściwie piwnica, w której mieszkaliśmy znajdował się w północno-zachodniej części miasta. Pojechaliśmy tak autobusem miejskim. Nie jest tajemnicą, że w Iranie, autobusy są podzielone na część dla mężczyzn i kobiet (nie dotyczy to autobusów międzymiastowych). Mężczyźni wsiadają pierwszymi drzwiami, a kobiety drugimi. Osobiście nie widzę w tym nic mizoginistycznego, bo czy miejsca z przodu autobusu czymś różnią się od tych z tyłu i czy wsiadając do autobusu wybieramy miejsce z przodu żeby poczuć się lepiej? Raczej nie … Rozdział oczywiście jest warunkowany przez ustrój państwa oparty na zasadach religii islamskiej, gdzie kobieta nie może przebywać w jednym pomieszczeniu z obcym mężczyzną, wydaje się to także dobrym zabezpieczeniem przed czasem bardzo nachalnymi mężczyznami. Na środku autobusu są miejsca gdzie może bez przeszkód usiąść obok siebie żona z mężem.


(damska część autobusu)


(przystanki także są dzielone)

Bilety komunikacji miejskiej są w Iranie bardzo tanie (około 1000IR) i nikt ich nie sprawdza, bardzo często zdarza się, że kierowca po prostu wpuszcza do autobusu bez ich kupowania albo wierzy nam, że go mamy na piękne oczy. Nie jest w ogóle w stanie kontrolować damskiej części autobusu.