czwartek, 26 marca 2015

Dzień Mężczyzny = Dzień Obrońcy Ojczyzny

Dzień Obrońcy Ojczyzny obchodzony jest w Rosji 23 lutego. Świętują go także mieszkańcy Białorusi i Kirgistanu. Do niedawna był także obchodzony na Ukrainie jednak w 2014 nowe władze zdecydowały się na zastąpienie tego święta Dniem Obrońcy Ukrainy przypadającym w październiku.

W tym roku 23 lutego wypadł w poniedziałek więc mieliśmy długi weekend, ponieważ jest to dzień ustawowo wolny od pracy. W tym miejscu wspomnę jak wygląda w Rosji dzień wolny. Roboczy tydzień dla wielu Rosjan trwa sześć dni. W sobotę wszystkie urzędy, banki, sklepy są otwarte normalnie, na uczelniach odbywają się zajęcia, na budowach pracują robotnicy (nota bene pracują także w nocy, mimo, że budują parking po środku osiedla i zdarza im się hałasować…). W niedzielę zamykane są niektóre odziały banków czy niektóre urzędy, zajęć na uniwersytetach (wg. naszej wiedzy nie ma), reszta pracuje normalnie. Ogólnie gdyby nie mniejszy ruch na ulicach ciężko by nam było odróżnić niedzielę od każdego innego dnia.

Święto pochodzi oczywiście z czasów radzieckich i do 1993 roku było nazywane Dniem Armii Czerwonej i Marynarki Wojennej. Po rozpadzie ZSRR święto zostało przemianowane na Dzień Obrońcy Ojczyzny. W praktyce tego dnia Rosjanie świętują Dzień Mężczyzny. Jednak dla niektórych Rosjan, mężczyznom jest tylko ten, który służył w armii…, czyli praktycznie każdy. Zasadnicza służba wojskowa trwa rok, a jeżeli zamiast to wojska pójdzie się na studia, należy odsłużyć swoje podczas 6 tygodniowego <<zboru>>, podczas, którego studenci młodzi ludzie uczą się wykorzystywać do czego nauczyli się na uniwersytecie na polu walki, więc inaczej będzie wyglądał <<zbor>> filologów, inaczej fizyków, a jeszcze inaczej inżynierów.



(Takie kartki można kupić w każdym <<Aszanie>>)

Tego dnia w telewizji pokazywane są wszystkie miasta Rosji, od Władywostoku przez Jekaterinburg i Astrachań po Murmańsk. Wszędzie ludzie składają kwiaty pod grobami żołnierzy poległych w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej, czyli w okresie od czerwca 1941 do maja 1945. Czy dla reszty świata ten okres nie wchodzi przypadkiem w czas trwania drugiej wojny światowej? Tak, wchodzi, jednak w ZSRR wojna zaczęła się w momencie kiedy na Związek Radziecki napadły hitlerowskie Niemcy. O 17 września 1939 nikt jakoś nie pamięta… Kilka dni wcześniej prezydent Rosji Władimir Putin (jak jest tu zawsze tytułowany w telewizyjnym dzienniku) odznaczył weteranów, którzy już mają takich odznaczeń bardzo dużo… Na jeszcze więcej przyjdzie im pewnie czekać do 9 maja. 

Kulminacyjnym momentem dnia jest <<salut i fajerwerki>>. Zazwyczaj głównym miejscem dla widowiska jest park Zwycięstwa <<Pobiedy>> i Wzgórza Worobiowe <<Worobiowe Gory>>. My zdecydowaliśmy się podziwiać pokaz w Parku Podbiedy. 

Park Pobiedy to miejsce poświęcone jak sama nazwa wskazuje (pobieda = zwycięstwo) sukcesowi w wojnie z nazistami. Ponieważ przybyliśmy tam wieczorem nie widzieliśmy parku w pełnej okazałości… czyli gdzie dokładnie prowadzą wyasfaltowane alejki szerokości naszych autostrad i co przysłaniają rzadkie i niskie drzewa. Nad parkiem góruje ogromny obelisk, u którego stóp święty Jerzy zabija smoka. Pomnik jest autorstwa, znanego i lubianego, gruzińskiego rzeźbiarza Zuraba Cereteli. Za pomnikiem znajduje się okazały budynek Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, do którego pewnie kiedyś zajdziemy. 




(Park Pobiedy)

Salut rozpoczął się punktualnie o 21 czasu moskiewskiego wystrzałem z armat, które stały 50 metrów od nas… Huk był ogłuszający… Nad nami niebo rozjaśniało od wspaniałych fajerwerków, którym akompaniowały kolejne niezapowiedziane wystrzały. Pokaz trwał ok. 10 minut potem wszyscy skierowali swoje kroki do metra i rozjechali się by pić wódkę na stojąco, tak jak piją oficerzy (podobno)…

(Rosjanie uwielbiają fajerwerki, praktycznie codziennie w naszej okolicy słuchać wybuchy)

(Tłum, armaty i równoległy pokaz na Worobiowych Gorach)

I na koniec okolicznościowe życzenia:

Niech świeci Słońce na spokojnym niebie
I niech nie wzywa trąbka do wymarszu.
Żeby tylko na szkoleniach żołnierz
Do ataku naprzód szedł.
Niech zamiast wybuchów wiosenna burza
Budzi przyrodę ze snu.
A nasze dzieci niech śpią spokojnie
Dziś, wczoraj i zawsze!
Zdrowia mocnego i szczęścia
Wszystkim tym, którzy bronili naszego pokoju.
I tym, którzy dziś go chronią
I tym, którzy całkowicie oddali dług Ojczyźnie!


niedziela, 22 marca 2015

Maślenica czyli święto wiosny i blin!

Rosja przywitała nas Maślenicą czyli świętem, które przetrwało jeszcze od czasów pogańskich. Niegdyś świętowano pożegnanie zimy i witano nadchodzącą wiosnę. Dodam, że nadchodzącą w tym roku wyjątkowo szybko. Temperatura jest nietypowa jak na koniec lutego czyli ok. +1 stopnia w dzień i -4 w nocy. Podobno przewyższa ona historyczną średnią na 10 stopni. Mamy nadzieję, że zima nie odbije sobie tego np. chłodnym majem…

Prawdziwa <<Szyroka Maslenica>> trwa cały tydzień i każdy dzień jest przeznaczony na inne aktywności, których porządek jest przekazywany z pokolenia na pokolenie. I tak:
      Poniedziałek <<Wstrecza>> W ten dzień powinno się przygotować kukłę ze słomy – symbol zimy i przywdziać ją w kobiece ubrania. Następnie postawiać na najwyższą górę w okolicy by nie przegapiła nadchodzącej wiosny.
      Wtorek <<Zaigryszy>> Dziewczęta i kawalerowie zjeżdżali z górki na sankach, w między czasie odwiedzając się i flirtując. Był to dzień, w którym młodzi chłopcy mieli sobie wybrać niewiasty.
      Środa <<Łakomka>> W ten dzień zamężne pary, szczególnie nowożeńcy zapraszają do siebie na bliny.
       Czwartek <<Razgul>> Był to najbardziej rozpustny dzień święta. Ludzie jeździli trojką, były organizowane walki na pięści i oczywiście siedziano za stołem.
      Piątek <<Tjoszczyny Wieczorki>> W ten dzień zięciowie zapraszali teściów i ugaszczali ich blinami.
      Sobota <<Zalowkini Pasiedzielki>> W ten dzień niezamężna niewiasta zapraszała do siebie do domu wszystkich swoich krewnych. Panny i kawalerowie radowali się, budowali śnieżne twierdze i odwojowywali je od siebie wzajemnie.
      Niedziela <<Prowody>> W ten dzień palono słomianą kukłę, w dawnych czasach było to prawdziwie przestawianie. Ważnym elementem tego święta były także bałagany czyli sceny na których odgrywane były małe sztuki teatralne. Wieczorem wszyscy prosili u siebie nawzajem o wybaczenie.

(Obraz dawnej maślenicy w Moskwie w filmie "Syberyjski Cyrulik")

      Niestety w tygodniu nie znaleźliśmy czasu by świętować, więc zaczęliśmy w weekend. W sobotę z Kasią wybraliśmy się w dwa miejsca. Pierwszym z nich był park im. Maksyma Gorkiego znany między innymi z tego, że w piosence Scorpinsów wiał tam wiatr przemian.

      Wysiadając na stacji metro Park Kultury swoje kroki skierowaliśmy w stronę mostu Kurskiego, którym przeszliśmy na drugą stronę rzeki gdzie odbywały się maślenicowe imprezy. Z mostu można zobaczyć robiący ogromne wrażanie pomnik Piotra I, nasze zdziwienie było tym większe, że nie spodziewaliśmy się go zobaczyć. Kilka dni później dowiedzieliśmy się, że pierwotnie był to pomnik Krzysztofa Kolumba. Stworzył go jeden z ulubionych artystów rosyjskich władz, z pochodzenia Gruzin, Zurab Cereteli. Monumentalną, 86 metrową rzeźbę stworzył on na początku lat 90-tych starając się bezskutecznie ją sprzedać min. Stanom Zjednoczonym, Hiszpanii i krajom Ameryki Południowej. Po nieudanych próbach mer Moskwy zdecydował się odkupić pomnik i jego ustawieniem uświetnić trzechsetlecie rosyjskiej marynarki. Pomnik nie przypadł do gustu moskwiczanom i nam po bliższym jego poznaniu również. Oprócz swoich ogromnych rozmiarów, nie imponuje niczym innym i bardzo psuje atrakcyjną, ścieżkę nad rzeką.

(Pomnik Piotra "Krzysztofa" I "Kolumba)

      Ciężko oceniać park zimą jednak już na pierwszy rzut oka widać, że coś co w Moskwie nazywane jest parkiem to po polsku asfaltowe uliczki do dookoła których rosną pojedyncze drzewa i porozrzucane są różnego rodzaju atrakcje. W sobotę główną atrakcją była maślenica. Nad rzeką poustawiane były straganiki gdzie można było kupić tylko maślenicowe jedzenie czyli bliny, które w Polsce nazywamy naleśnikami. W zależności od miejsca jeden blin kosztował od 100 do 250 RUB. W środku zależnie od preferencji mięso, kapusta, ser z ziemniakami, ziemniaki, ikra, lub na słodko. Tradycyjnym napitkiem jest miedawucha czyli napój alkoholowy (ok. 5%), który można pić na zimno lub na ciepło. Jest bardzo słodki, jednak smak miodu, który sugeruje nazwa jest prawie niewyczuwalny.

(Kasia i miedawucha)



(Stoiska z blinami i innymi cudami)

      Maślenica to przede wszystkim zabawa. Po nabrzeżu chodziły przebrane postacie i zabawiały gości, był konkurs siłaczy, w którym nawet publiczność mogła wygrać. Wystarczyło podnieść jedną ręką ważcy 150 kg hantel i już było się bogatszym o 120 000 RUB. Dookoła było także dużo stoisk z <<master klasami>>, gdzie można było się nauczyć np. robić czuczele, czyli kukłę do spalenia czy gwoździe starodawną metodą.






(Atrakcje w parku Gorkowo)
(
      Zimną w Parku Gorkiego znajduje się także największe lodowisko w Europie. W Moskwie nie potrzeby jest system sztucznego zamrażania czy inne technologiczne cuda. Asfaltowe alejki są więc zalewane wodą, dookoła ustawiane bandy, porozwieszane światełka, a także zbudowana specjalna platforma widokowa i tym sposobem mamy bardzo przyjemne miejsce. Tydzień później wraz ze znajomymi Rosjankami wybraliśmy się poślizgać. Mimo dodatniej temperatury w dzień lodowisko nadal działało. Wejście w najdroższej porze dnia czyli od 18 w piątek kosztuje 500 RUB. W cenę wliczona jest jazda bez limitu, a także wypożyczenie łyżew.

(Jedyne zdjęcie gdzie pewnie stoję :))

(Widok z platformy widokowej)

(Brama do parku Gorkowo)

      Kolejnym punktem na naszej maślenicowej mapie było WDNH czyli <<Wystawka Dostiżeni Narodnowo Hazjastwa>> dosłownie „Wystawa Osiągnieć Gospodarki Narodowej” przekładają z komunistycznego na nasze „Międzynarodowe Targi Poznańskie”, ale dla republik Związku Radzieckiego. Każdy pawilon na wystawie został nazwany od branży, produkty której wystawiał: chemia, elektronika, energetyka, kosmos, transport, itp. Wystawiały się tu także poszczególne republiki i do dziś możemy znaleźć pawilony Armenii, Białorusi itd. Czasy się zmieniają a Rosji obszarów, które trzeba narodowi pokazać nie ubywa… My trafiliśmy na ciekawy pokazów tańców z Abchazji, połączony z możliwością spróbowania jedzenia z tego (rosyjskiego?, gruzińskiego?, niepodległego?) regionu. Przez wiele lat najlepsze osiągnięcia gospodarki narodowej były prezentowane na tej wystawie. Przyjazd tu był uważany za wielki honor. 



(Architektura WDNH i herby republik wchodzących w skład ZSRR)

(Zapraszamy do Abchazji!)

      Tu impreza maślenicowa przebiegała podobnie jak w Parku Gorkowo czyli zabawy, bliny, przebierańcy. Dalej znajdowało się również lodowisko, według niektórych źródeł większe od tego w Parku Gorkowo. A jeszcze dalej <<rakieta-nosiciel Sojuz>> i … Muzeum Otwarcia Olimpiady W Soczi. W środku można znaleźć wszystko co było użyte podczas ceremonii otwarcia igrzysk min. ogromną <<Trojkę>> czyli trzy mechaniczne konie i wszystkie czerwone elementy techniczne, które wzięły udział w wydarzeniu. Przyjrzenie się z bliska jakości wykonania konstrukcji i ogromowi pracy włożonemu w ich przygotowanie budzi podziw i prosi o ponowne obejrzenie widowiska.


(Jeszcze wrócimy do WDNH na wystawę <<kosmicznej jedy>>)




(Muzeum Ceremonii Otwarcia Olimpiady w Soczi)

      Trzeci maślenicowy przystanek odwiedziliśmy w niedzielę. Był to Ismailowskij Park. Impreza w tym miejscu była rekomendowana w gazecie. Podobno miał tam być prawdziwy rosyjski niedźwiedź, z którym można było zrobić sobie selfe. Niestety na miejscu okazało się, że jest to zdecydowanie najgorsze świętowanie jakie widzieliśmy w ciągu maślenicowych dni… ale na szczęście Rosjanie nie pozwolą aby się człowiek nudził i przywołali do życia „starą ruską tradycję” <kulacznego boju> czyli walki na pięści.



(Niedobre bliny w Ismajlowskim parku)

(Celem boju jest przetoczenie piłki za linię po stronie przeciwnika)
    
      Spalenia maślenicowej kukły w niedzielny wieczór nie doczekaliśmy, jednak święto blin bardzo nam się spodobało. Zobaczyliśmy, że zimą również można się dobrze bawić i cieszyć. Rosjanie lubią zimę, jest to niejako część ich kultury, tożsamości, ponieważ nie raz pomagała im w najcięższych dla narodu momentach.