Rosja przywitała nas Maślenicą czyli świętem, które
przetrwało jeszcze od czasów pogańskich. Niegdyś świętowano pożegnanie zimy i
witano nadchodzącą wiosnę. Dodam, że nadchodzącą w tym roku wyjątkowo szybko.
Temperatura jest nietypowa jak na koniec lutego czyli ok. +1 stopnia w dzień i
-4 w nocy. Podobno przewyższa ona historyczną średnią na 10 stopni. Mamy
nadzieję, że zima nie odbije sobie tego np. chłodnym majem…
Prawdziwa <<Szyroka Maslenica>> trwa cały
tydzień i każdy dzień jest przeznaczony na inne aktywności, których porządek
jest przekazywany z pokolenia na pokolenie. I tak:
Poniedziałek <<Wstrecza>> W ten
dzień powinno się przygotować kukłę ze słomy – symbol zimy i przywdziać ją w
kobiece ubrania. Następnie postawiać na najwyższą górę w okolicy by nie
przegapiła nadchodzącej wiosny.
Wtorek <<Zaigryszy>> Dziewczęta i
kawalerowie zjeżdżali z górki na sankach, w między czasie odwiedzając się i
flirtując. Był to dzień, w którym młodzi chłopcy mieli sobie wybrać niewiasty.
Środa <<Łakomka>> W ten dzień
zamężne pary, szczególnie nowożeńcy zapraszają do siebie na bliny.
Czwartek <<Razgul>> Był to
najbardziej rozpustny dzień święta. Ludzie jeździli trojką, były organizowane
walki na pięści i oczywiście siedziano za stołem.
Piątek <<Tjoszczyny Wieczorki>> W
ten dzień zięciowie zapraszali teściów i ugaszczali ich blinami.
Sobota <<Zalowkini Pasiedzielki>> W
ten dzień niezamężna niewiasta zapraszała do siebie do domu wszystkich swoich
krewnych. Panny i kawalerowie radowali się, budowali śnieżne twierdze i
odwojowywali je od siebie wzajemnie.
Niedziela <<Prowody>> W ten dzień
palono słomianą kukłę, w dawnych czasach było to prawdziwie przestawianie.
Ważnym elementem tego święta były także bałagany czyli sceny na których
odgrywane były małe sztuki teatralne. Wieczorem wszyscy prosili u siebie
nawzajem o wybaczenie.
(Obraz dawnej maślenicy w Moskwie w filmie "Syberyjski Cyrulik")
Niestety w tygodniu nie
znaleźliśmy czasu by świętować, więc zaczęliśmy w weekend. W sobotę z Kasią
wybraliśmy się w dwa miejsca. Pierwszym z nich był park im. Maksyma Gorkiego
znany między innymi z tego, że w piosence Scorpinsów wiał tam wiatr przemian.
Wysiadając na stacji metro Park
Kultury swoje kroki skierowaliśmy w stronę mostu Kurskiego, którym przeszliśmy
na drugą stronę rzeki gdzie odbywały się maślenicowe imprezy. Z mostu można
zobaczyć robiący ogromne wrażanie pomnik Piotra I, nasze zdziwienie było tym
większe, że nie spodziewaliśmy się go zobaczyć. Kilka dni później
dowiedzieliśmy się, że pierwotnie był to pomnik Krzysztofa Kolumba. Stworzył go
jeden z ulubionych artystów rosyjskich władz, z pochodzenia Gruzin, Zurab
Cereteli. Monumentalną, 86 metrową rzeźbę stworzył on na początku lat 90-tych
starając się bezskutecznie ją sprzedać min. Stanom Zjednoczonym, Hiszpanii i
krajom Ameryki Południowej. Po nieudanych próbach mer Moskwy zdecydował się
odkupić pomnik i jego ustawieniem uświetnić trzechsetlecie rosyjskiej
marynarki. Pomnik nie przypadł do gustu moskwiczanom i nam po bliższym jego
poznaniu również. Oprócz swoich ogromnych rozmiarów, nie imponuje niczym innym
i bardzo psuje atrakcyjną, ścieżkę nad rzeką.
(Pomnik Piotra "Krzysztofa" I "Kolumba)
Ciężko oceniać park zimą jednak
już na pierwszy rzut oka widać, że coś co w Moskwie nazywane jest parkiem to po
polsku asfaltowe uliczki do dookoła których rosną pojedyncze drzewa i
porozrzucane są różnego rodzaju atrakcje. W sobotę główną atrakcją była
maślenica. Nad rzeką poustawiane były straganiki gdzie można było kupić tylko
maślenicowe jedzenie czyli bliny, które w Polsce nazywamy naleśnikami. W zależności
od miejsca jeden blin kosztował od 100 do 250 RUB. W środku zależnie od
preferencji mięso, kapusta, ser z ziemniakami, ziemniaki, ikra, lub na słodko.
Tradycyjnym napitkiem jest miedawucha czyli napój alkoholowy (ok. 5%), który
można pić na zimno lub na ciepło. Jest bardzo słodki, jednak smak miodu, który
sugeruje nazwa jest prawie niewyczuwalny.
(Kasia i miedawucha)
(Stoiska z blinami i innymi cudami)
Maślenica to przede wszystkim
zabawa. Po nabrzeżu chodziły przebrane postacie i zabawiały gości, był konkurs
siłaczy, w którym nawet publiczność mogła wygrać. Wystarczyło podnieść jedną
ręką ważcy 150 kg hantel i już było się bogatszym o 120 000 RUB. Dookoła
było także dużo stoisk z <<master klasami>>, gdzie można było się
nauczyć np. robić czuczele, czyli kukłę do spalenia czy gwoździe starodawną
metodą.
(Atrakcje w parku Gorkowo)
(
Zimną w Parku Gorkiego znajduje
się także największe lodowisko w Europie. W Moskwie nie potrzeby jest system
sztucznego zamrażania czy inne technologiczne cuda. Asfaltowe alejki są więc
zalewane wodą, dookoła ustawiane bandy, porozwieszane światełka, a także zbudowana
specjalna platforma widokowa i tym sposobem mamy bardzo przyjemne miejsce.
Tydzień później wraz ze znajomymi Rosjankami wybraliśmy się poślizgać. Mimo
dodatniej temperatury w dzień lodowisko nadal działało. Wejście w najdroższej
porze dnia czyli od 18 w piątek kosztuje 500 RUB. W cenę wliczona jest jazda
bez limitu, a także wypożyczenie łyżew.
(Jedyne zdjęcie gdzie pewnie stoję :))
(Widok z platformy widokowej)
(Brama do parku Gorkowo)
Kolejnym punktem na naszej
maślenicowej mapie było WDNH czyli <<Wystawka Dostiżeni Narodnowo
Hazjastwa>> dosłownie „Wystawa Osiągnieć Gospodarki Narodowej” przekładają
z komunistycznego na nasze „Międzynarodowe Targi Poznańskie”, ale dla republik
Związku Radzieckiego. Każdy pawilon na wystawie został nazwany od branży,
produkty której wystawiał: chemia, elektronika, energetyka, kosmos, transport, itp.
Wystawiały się tu także poszczególne republiki i do dziś możemy znaleźć pawilony
Armenii, Białorusi itd. Czasy się zmieniają a Rosji obszarów, które trzeba
narodowi pokazać nie ubywa… My trafiliśmy na ciekawy pokazów tańców z Abchazji, połączony
z możliwością spróbowania jedzenia z tego (rosyjskiego?, gruzińskiego?, niepodległego?)
regionu. Przez wiele lat najlepsze osiągnięcia gospodarki narodowej były
prezentowane na tej wystawie. Przyjazd tu był uważany za wielki honor.
(Architektura WDNH i herby republik wchodzących w skład ZSRR)
(Zapraszamy do Abchazji!)
Tu impreza maślenicowa przebiegała
podobnie jak w Parku Gorkowo czyli zabawy, bliny, przebierańcy. Dalej
znajdowało się również lodowisko, według niektórych źródeł większe od tego w
Parku Gorkowo. A jeszcze dalej <<rakieta-nosiciel Sojuz>> i …
Muzeum Otwarcia Olimpiady W Soczi. W środku można znaleźć wszystko co było
użyte podczas ceremonii otwarcia igrzysk min. ogromną <<Trojkę>>
czyli trzy mechaniczne konie i wszystkie czerwone elementy techniczne, które
wzięły udział w wydarzeniu. Przyjrzenie się z bliska jakości wykonania
konstrukcji i ogromowi pracy włożonemu w ich przygotowanie budzi podziw i prosi
o ponowne obejrzenie widowiska.
(Jeszcze wrócimy do WDNH na wystawę <<kosmicznej jedy>>)
(Muzeum Ceremonii Otwarcia Olimpiady w Soczi)
Trzeci maślenicowy przystanek
odwiedziliśmy w niedzielę. Był to Ismailowskij Park. Impreza w tym miejscu była
rekomendowana w gazecie. Podobno miał tam być prawdziwy rosyjski niedźwiedź, z
którym można było zrobić sobie selfe. Niestety na miejscu okazało się, że jest
to zdecydowanie najgorsze świętowanie jakie widzieliśmy w ciągu maślenicowych
dni… ale na szczęście Rosjanie nie pozwolą aby się człowiek nudził i przywołali
do życia „starą ruską tradycję” <kulacznego boju> czyli walki na pięści.
(Niedobre bliny w Ismajlowskim parku)
(Celem boju jest przetoczenie piłki za linię po stronie przeciwnika)
Spalenia maślenicowej kukły w
niedzielny wieczór nie doczekaliśmy, jednak święto blin bardzo nam się
spodobało. Zobaczyliśmy, że zimą również można się dobrze bawić i cieszyć.
Rosjanie lubią zimę, jest to niejako część ich kultury, tożsamości, ponieważ
nie raz pomagała im w najcięższych dla narodu momentach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz