wtorek, 29 listopada 2011

Ankara


W Turcji większość czasu spędzam w Ankarze. Miasto to stało się stolicą kraju w 1923 na kilka dni przed wygraną w wojnie o niepodległość i ustanowieniem Republiki Tureckiej.  Stolicę przeniesiono tu ze Stambułu i uczynił to nikt inny jak oczywiście Kemal Atatürk. Nie będę się tu rozwodził nad tą postacią ale jest to pierwsza rzecz, która uderza po przyjedzie do Turcji – wszędobylski Atatürk. Polecam poczytać o nim co nie co, gdyż wywrócił kraj do góry nogami i to dzięki niemu mamy taką Turcję, a nie inną. Jest wszędzie. W każdym urzędzie, sklepie, domu. Stolicę przeniesiono ze względów obronnych – leży w centrum kraju. Miasto przeszło wielką metamorfozę z wioski w prawie 5 milionowe  miasto. Wygląda dość nowocześnie jednak nie ma za grosz klimatu – to jedno z tych miast, w których się po prostu mieszka … trudno tu znaleźć  jakikolwiek urok jak w  Stambule czy Antalii. Atrakcji turystycznych nie ma, aczkolwiek można znaleźć parę fajnych miejsc. 

Ankara Calesi

Czyli zamek. Położony w starej części miasta. Aby się do niego dostać należy wdrapać się pod wielką górę. Roztacza się z niego piękny widok na całą Ankarę, a droga prowadzi przez klimatyczne i podobno niebezpieczne uliczki. Po drodze jest jeszcze Muzeum Cywilizacji Anatolijskich, w którym jeszcze nie byłem. Zamek znajduje się w dzielnicy Ulus. Można tam dojechać czerwoną linią metra i należy wysiąść na przystanku Ulus a następnie iść nie w stronę parku tylko w drugą. Jeśli pojawią się wątpliwości w parku znajduję się informacja turystyczna, gdzie można dostać mapki.


(Kocatepe Cami)



(owling foto na zamku)

Mauzoleum Atatürka - Anıtkabir

Tu pochowany jest Ojciec Wszystkich Turków. Jest to bardzo popularne miejsce wycieczek – nie tylko szkolnych, ale także np. randek. Mauzoleum wygląda imponująco. W budynku, który wygląda jak Akropol, można pokontemplować nad sarkofagiem. W podziemiach znajduje się muzeum, ze wszystkimi pamiątkami po  Atatürku. Można tam znaleźć: szczoteczkę do zębów, grzebień i wypchanego Foksiego. Ulubionego pupilka Ojca Republiki. Podczas penetrowania muzeum oglądniemy także pełną relację z wojny o niepodległość i przegląd wszystkich reform jakich dokonał wielokrotnie wymieniony. Na końcu znajduje się biblioteka, w której są wszystkie potrzebne książki aby zmienić państwo o 180 stopni.  Uważam, że warto odwiedzić to miejsce bo pokazuje z jakim szacunkiem Turkowie odnoszą się do swojego dobroczyńcy (tak, myślę, że ten człowiek zrobił naprawdę coś bardzo znaczącego dla swojego kraju). Aby szybko dotrzeć do Mauzoleum trzeba jechać zieloną linią metra w kierunku A.Ş.T.I. i wysiąść na przystanku Tandoğan, a następnie kierować się się znakami do Anıtkabir.



(tu spoczywa Ojciec Wszytskich Turków)

Ankarakie parki

Ankara słynie z parków. Ja odwiedziłem dwa: Park Gençlik i Altın Park. Obydwa to coś więcej niż drzewa, ławki i alejki. Można tu znaleźć park rozrywki albo np. popływać rowerami wodnymi. Jeżeli pogoda pozwala gorąco polecam  wybrać się na łono natury!


(rowery wodne w Altın Parku są O.K.) 
Kızılay

Nowe centrum Ankary. To tu się je, imprezuje i chodzi na zakupy. W dzień jest bardzo zatłoczone a w nocy niemal opustoszałe (aż dziwne jak na tak wielkie miasto)  Tu także jest węzeł metra (jeżeli tak można nazwać miejsce w którym spotykają się dwie dość krótkie linie) i można wsiąść w autobus lub minibus do każdego miejsca w Ankarze.  Będąc w stolicy chyba nie da się uniknąć wizyty w tym miejscu. Znajduje się tu kolorowa fontanna i pomnik żołnieży. W sumie nie ma tu nic ciekawego, po prostu – nudne centrum wielkiego miasta.


(nieukończone centum handlowe w Kızılay, które podobno budują już od 50 lat)  

Z wpisu może wynikać, że nie jestem zadowolony z tego, że trafiłem do Ankary, ale tak nie jest. Jestem naprawdę szczęśliwy, że to akurat tu spędzam większość mojego czasu. Centralne położenie ułatwia podróżowanie po kraju, ceny nie są aż tak wysokie jak w Stambule (chociaż większe niż w innym miastach), można normalnie imprezować – bez obaw, że wygonią nas o 23, miasto nie jest konserwatywne, a wręcz bardzo europejskie, jest tu masa studentów zagranicznych i tureckich (którzy dobrze znają angielski), kilka atrakcji i nie trzeba się niczego bać wychodząc po zmroku z domu – słowem żyć nie umierać … Oczywiście przesadzam, ale żyje się tu w miarę wygodnie i polecam każdemu, kto chce wyjechać na Erasmusa do Turcji.


(Chodnik prowadzący do Mauzoleum jest tak skonstuowany aby idąc oddawać hołd  Atatürkowi - trzeba trzymać wzork wbity w ziemię ponieważ przerwy między kafelkami są duże )

PS. Nie wspomniałem o pogodzie – tu jest zimno! Brak morza i położenie w głębi lądu, a dodatkowo góry czynią to miejsce dość zimnym (temperatury jak w Polsce) więc należy zabrać ze sobą czapki i rękawiczki.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz